poniedziałek, 1 czerwca 2015

Niech pan da tę stówę!. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Niech pan da tę stówę!. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach



Niech pan da tę stówę!

     Nasze biuro mieściło się kiedyś pod innym adresem, w budynku na parterze. Wchodziło się do nas przez wspólne wejście dla wszystkich mieszczących się tam biur, poprzez długi korytarz. Eskapada zaś znajdowała się na końcu tego długiego korytarza.
     Tak jak i teraz, sprzedawaliśmy bilety na imprezy i rejsy wszystkich linii promowych. Wśród różnych propozycji były też imprezy sylwestrowe. Cieszyły się one dużym powodzeniem.
     Było to około 15 lat temu, kiedy jedna z naszych klientek zamówiła imprezę sylwestrową na jednym z promów, dla towarzystwa liczącego 8 osób (no, może 10, teraz już dokładnie nie pamiętam). Kiedy już wszystkie bilety zostały zarezerwowane i potwierdzone, nasza klientka zadzwoniła i domówiła jeszcze dodatkowo 2 miejsca. No niestety, miejsc już nie było, ale wpisaliśmy je na listę osób oczekujących.
     Po kilku dniach otrzymaliśmy odpowiedź z linii promowej, że miejsca zwolniły się i możemy je sprzedać.Wdzięczny pasażer zjawił się w naszym biurze natychmiast z gotówką za 2 zaproszenia sylwestrowe. Grażynka, która przyjmowała pieniadze i wypisywała vouchery, liczy pieniądze. Coś się nie zgadza. Liczy parę razy. Jest za dużo o 100 złotych.
     Zwraca uwagę pasażerowi, że wpłacił 100 złotych za dużo. Pan zaś uśmiechnął się i rzekł, że te 100 złotych to jest dla niej, w ramach wdzięczności za pozytywne załatwienie sprawy. Oczywiście tej kwoty nie przyjęliśmy!Podziękowaliśmy temu panu, który najwyraźniej inaczej potraktował nasze zaangażowanie w załatwienie sprawy.Wychodząc z biura, zadowolony zapomniał przez to wszystko wziąć ze sobą wypisanego voucheraGrażynkazobaczywszy to mówi do mnie: Biegnij i daj temu panu zaproszenie na Sylwestra!
     Wybiegłem najszybciej jak mogłem, trzymając w ręku voucher i zauważyłem, że nasz klient znajdował się już na końcu tego długiego korytarza. Krzyczę do niego: Proszę Pana! Proszę Pana! Zainteresowany stanął i odwrócił się w moją stronę. Wtedy wszedł we mnie jakiś chochlik. Zażartowałem: Niech Pan jednak da tę stówę!
     Widząc jego zaskoczenie wręczyłem mu voucher i przeprosiłem za żart. Całe szczęście, że znał się na dowcipach.
Z.W.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz