piątek, 17 lipca 2015

Pektorał. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach











https://www.urloplandia.pl/ciekawostki-1/roznolandia/pektoral/

Pektorał

     Pektorał jest rodzajem biżuterii, noszony na piersi, a zapinany od tyłu. W starożytności nosili je dostojnicy egipscy, rzymscy, traccy, celtyccy. Ozdabiali się nimi Scytowie, jak również kapłani żydowscy. Również spotykano je w sztuce prekolumbijskiej (przed dotaciem Krzysztofa Kolumba do Ameryki Południowej).
     W tradycji chrześcijańskiej pektorałem nazywamy krzyż ozdobny, noszony na piersi przez duchownychkatolickich i prawosławnych. Właściwie powinno się mówić krzyż pektoralny, bo pektorałem można również nazwać element stroju duchownego, który zakłada się na pierś wraz z koloratką.
     Krzyże pektoralne są zwykle złote lub srebrne, często umieszczano w nich relikwie świętych męczenników. Od XI wieku nosili je opaci, biskupi, kardynałowie i papieże. W 1570 roku papież Pius V nakazał nosić pektorał biskupom w czasie Mszy Świętej, a w XVII wiekuupowszechniono już ich noszenie również poza liturgią, przez cały dzień. Pektorał jest zawieszony na szyi, na sznurze, a w Polsce dzięki zezwoleniu papieża Leona X z 1519 roku na łańcuchu.
     Poniżej przedstawiamy zdjęcia różnych pektorałów, z różnych epok i pochodzących z różnych kultur.
Z.W.

czwartek, 16 lipca 2015

Doi Inthanon National Park. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Doi Inthanon National Park

     Doi Inthanon jest największą górą w Tajlandii. Ma wysokość 2565 m n.p.m. U jej podnóża rozciąga się Park Narodowy obejmujący faunę i florę ekosystemu tamtego obszaru. Góra jest źródłem wielu rzek, które spływając, tworzą malownicze wodospady. Wśród zwierząt możemy spotkać: węże, gibony, tygrysy, jelenie, zające i stanowiące przodka kury domowej, kury bankiwa.
     Przez Park Narodowy prowadzą liczne szlaki turystyczne. Znajdują się tam miejscowości, które kiedyś prowadziły gospodarkę destrukcujną i nieprzyjazną dla systemów leśnych. Dzisiaj dzięki specjalnym projektom uprawia się tam m. in. truskawki, jabłka, a także kwiaty. W Parku znajdują się świątynie buddyjskie, tzw. czedi, otoczone zadbanymi ogrodami.
     Poniżej zamieszczamy fotografie z tego parku i zapraszamy do odwiedzenia.
 
 
Z.W.

















środa, 15 lipca 2015

Śnieżne małpy. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Śnieżne małpy

     Proszę, proszę, kto pomyślałby, że małpy też uwielbiają gorące kąpiele. Powiedziałbym nawet, że to takiemałpie SPAJapońskie makaki, bo o nich mowa żyją oczywiście jak sama ich nazwa wskazuje na wyspach japońskich, lecz nie na wyspie Hokkaido. W czasie śnieżnych i mroźnych zim małpy te uwielbiają gorące kąpiele, w których spędzają wiele czasu. Lubią skoki do wody, a małe zażywają kąpieli w ramionach matek. Lubią również bawić się śniegiem. Lepią z niego kulki i rzucają nimi jak piłką.
     Turyści, którzy tłumnie odwiedzają sadzawki z gorącą wodą i kąpiącymi się w nich makakami wyraźnie zazdroszczą im tych radosnych ablucji i chętnie robią zdjęcia. Część z nich zamieszczamy poniżej. Proszę spojrzeć na te małpie pyszczki, jakie są uszczęśliwione.
Z.W.

























wtorek, 14 lipca 2015

Dead Vlei. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Dead Vlei. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Dead Vlei

     Skąd się wzięło bagno na środku pustyni? Mało tego, rosły tam drzewa akacjowe, które uschły i wskutek palącego, pustynnego słońca stały się czarne i twarde jak kamień.
     Dawno temu, przed tysiącem lat wskutek przybrania wód rzeki Tsauchaub wytworzyło się w tym miejscurozlewisko. Wyschnięta ziemia nasiąknęła wodą i w krótkotrwałym, kilkuletnim okresie utworzyła się zielona oaza. Wyrosły akacje, które jednak później, kiedy ziemia ponownie wyschła, a słońce zrobiło swoje, oczywiścieuschły również.
     Kikuty tych wyschniętych, skamieniałych drzew, stojących na tle piaszczystych wydm stanowią niespotykaną, niemal teatralną scenografię. Tym bardziej, że naokoło znajdują się najwyższe i najbardziej malownicze wydmy świata. Wydmy mają niespotykane, zmieniające się kolory, w zależności od pory dnia i oświetlenia: od żółtego i pomarańczowego poprzez różne odcienie brązu i czerwieni, aż do fioletu. Całość znajduje się w pięknej Namibii.
     W tej scenerii nakręcono kilka scen do filmu "Cela" Tarsema Singha z Jennifer Lopez. Poniżej zamieszczamyzdjęcia, które wydają się jakby nierzeczywiste, ale tak tam właśnie naprawdę wygląda.
Z.W.

















poniedziałek, 13 lipca 2015

Wyspy Diomedesa. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Wyspy Diomedesa

     Na pozór szare i nieciekawe, ale to tylko pozór. Pomiędzy tymi dwoma wyspami przebiega wiele różnych granic. Pierwszym Europejczykiem który tu dotarł był duński podróżnik w służbie rosyjskiej, Vitus Bering. Było to w dniu 16 sierpnia 1728 roku. W dniu tym prawosławna cerkiew czci pamięć św. Diomedesa. Ale nazwę Wysp Diomedesa nadał dopiero w 1826 roku brytyjski żeglarz Frederick William Beechey.
     Wyspy Diomedesa leżą w Cieśninie Beringa. I już tutaj zaczynają się granice. Mały Diomedes (Little Diomede Island) należy do Stanów Zjednoczonych, ma 7,3 km2  powierzchni i 494 m wysokości. W zachodniej jej części znajduje się osada Diomede, posiadająca 135 mieszkańców. Większa z wysp, należąca do Rosji (i tu już przebiega pierwsza granica) zwana Wyspą Ratmanowa ma 29 kmi jest oddalona od amerykańskiej o 3,8 km. Nie ma stałych mieszkańców, ale usytuowana jest tam stacja meteorologiczna.
     Druga granica tam przebiegająca to granica pomiędzy Ameryką Północną a Azją. Nie będę tutaj wymieniał jeszcze jednej, istotnej t.j. granicy kulturowej. Najważniejszą zaś i to dla zwykłych ludzi trochę niezrozumiałą granicą, jest przechodząca pomiędzy tymi wyspami międzynarodowa linia zmiany daty. Podczas, gdy na wyspie amerykańskiej jest np. 30 kwietnia, to na rosyjskiej już 1 maja. Kiedy przepłyniemy te niecałe 4 kilometry dzielące wyspy z zachodu na wschód, przeżyjemy jeszcze raz ten sam dzień. Natomiast jeśli popłyniemy w kierunku odwrotnym "stracimy" po drodze jeden dzień. Patrząc z Ameryki na Azję widzi się przyszły dzień (przyszłość), a z Azji do Ameryki dzień wczorajszy (przeszłość). Niektórzy nawet nazywają te dwie siostrzane wyspy "Wczorajszą" i "Jutrzejszą".
    Oj, żeby tylko nie pokiełbasiło nam się w głowach od tych przeliczeń. Na poniższych zdjęciach możemy zapoznać się jak wyglądają te wyspy i jak się na nich mieszka.
Z.W.


















niedziela, 12 lipca 2015

Szerszeń azjatycki. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Szerszeń azjatycki. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach



Szerszeń azjatycki

     Oj, nie cieszyłbym się wcale, gdyby dopadł mnie taki owad. Lepiej mu w drogę nie wchodzić, ale i tak może nas zaatakować, bo jest agresywny i bardzo niebezpieczny. Jego jad może doprowadzić do śmierci człowieka. W samej Japonii co roku z powodu użądlenia tego stwora umiera ok. 40 osób.  Entomolog Masato Ono z uniwersytetu w Tamagawie porównał użądlenie do "gorącego gwoździa wbijanego w nogę".
     Osiąga do 4,5 cm długości, a rozpiętość jego skrzydeł wynosi do 7,6 cm. Ma czarne ubarwienie z pomarańczowo-żółtymi pasami. Żywi się innymi owadami, w tym osami i modliszkami. Buduje gniazda o wielkości do 1 m.
     Całe szczęście, że żyje daleko od nas. Występuje w Południowej i Południowo-Wschodniej Azji, również w okolicach Władywostoku.
     Poniżej zamieszczamy jego zdjęcia, dla porównania wielkości również na dłoni. Na jednym ze zdjęć pokazujemy skutki użądlenia. Cieszmy się, że nasze osy nie są tak groźne, chociaż i one mogą być niebezpieczne.
Z.W.








sobota, 11 lipca 2015

Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach



Vrbnik

     Trafiłem tam kilkanaście lat temu, a może nawet dwadzieścia? W każdym razie zamierzchła była to przeszłość. Byłem razem z przyjaciółmi:Gienią i Mirkiem. Byliśmy (i jesteśmy) zauroczeni tym zakątkiem Chorwacji. Trafiłem tam potem jeszcze co najmniej z 10 razy. Trafiła mi się tampewna przygoda. Muszę ją opisać. Byłem pilotem wycieczki do Vrbnika. Wycieczka była zorganizowana dla pracowników jednej z większych i bardzo znanych firm z miasta, które leży częściowo na Pomorzu, a częściowo na Kujawach. Zgadujecie jakie to jest miasto? Dla ułatwienia mogę dodać, że urodził się w nim pewien znany polimat.
     Ci, którzy byli już we Vrbniku na pewno wiedzą, że przy zjeździe do miasta znajdują się ostre zakręty. Kilkanaście lat temu droga ta była wąska, a zakręty tak ciasne, że jadąc autobusem kierowcy, szczególnie ci, którzy jechali tamtędy pierwszy raz zakręty te musieli "brać na dwa razy", t.j. zatrzymać się, cofnąć, skręcić bardziej kierownicę i dopiero wówczas jechać dalej. Zjazd był dość stromy, a dodatkowo skarpa urwista, co mogło podowować lekki stress u pasażerów. Ja, pragnąc to odczucie pogłębić zażartowałem i powiedziałem przez mikrofon: "Proszę państwa, muszę państwu powiedzieć, że nasz autokar ma zepsute hamulce". Było to oczywiście wyssane z palca, a żart okazał się zgubny dla mnie. Dosłownie 50 metrów po przejechaniu pierwszego zakrętu, po moich nieszczęsnych słowach autokar doznał awarii, ponieważ zepsuło się wspomaganie kierownicy. I tutaj zaczął się mój horror. Wszyscy pasażerowie przyjęli to ze zrozumieniem, oprócz jednej, sympatycznej zresztą pani, która zażadała ode mnie odbioru technicznego autokaru (na piśmie), ponieważ wiedziałem, że autobus jest niesprawny i mimo to zgodziłem się na jazdę. Kierowcy, wspaniali chłopcy całą noc naprawiali usterkę, dzięki czemu już rano autokar był w pełni sprawny i mogliśmy wyruszyć w dalszą drogę, ale kwas pozostał i do końca nie mogłem udowodnić, że awaria zdarzyła się przypadkowo po moim nieszczęsnym żarcie.
     Wracając jednak do pięknego Vrbnika, miasteczko to, a właściwie wieś ma szczególny urok. Jest pięknie położony na stromej, nadmorskiej skalistej skarpie, a plątanina średniowiecznych uliczek pozwala nam zgubić się w jej gąszczu. Nie sposób jednak tam zabłądzić, bo miasteczko jest bardzo niewielkie.
     Vrbnik szczyci się tym, że posiada najwęższą uliczkę świata. Rzeczywiście, jest taka i ma nawet swoją nazwę: Klančić. Mam prawo przypuszczać, że naprawdę jest najwęższą, ponieważ aby zmieścić się na tej "uliczce" musiałem pokonywać ją idąc bokiem. Mam sylwetkę dość pokaźną, ale jeśli nie mieszczę się w uliczce idąc normalnie, przodem, to rzeczywiście musi być ekstremalnie wąska.
     Miasteczko jest znane ze swojego miejscowego, białego wytrawnego wina o nazwie: Vrbnička žlahtina. posiada malowniczy, niewielki port, a widoki, szczególnie wieczorne na pewno należą do najpiękniejszych
     Ci co już tam bywali wiedzą doskonale o czym piszę, a tych co jeszcze nie byli serdecznie namawiam do odwiedzin.
Z.W.






















Polecany post

1.000 artykułów!. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

1.000 artykułów!        Jak ten czas szybko leci! Wydawałoby się, że dopiero niedawno zaczynaliśmy redagować Ciekawostki na Urloplandii , ...