sobota, 11 lipca 2015

Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach

Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy nad morzem, w górach



Vrbnik

     Trafiłem tam kilkanaście lat temu, a może nawet dwadzieścia? W każdym razie zamierzchła była to przeszłość. Byłem razem z przyjaciółmi:Gienią i Mirkiem. Byliśmy (i jesteśmy) zauroczeni tym zakątkiem Chorwacji. Trafiłem tam potem jeszcze co najmniej z 10 razy. Trafiła mi się tampewna przygoda. Muszę ją opisać. Byłem pilotem wycieczki do Vrbnika. Wycieczka była zorganizowana dla pracowników jednej z większych i bardzo znanych firm z miasta, które leży częściowo na Pomorzu, a częściowo na Kujawach. Zgadujecie jakie to jest miasto? Dla ułatwienia mogę dodać, że urodził się w nim pewien znany polimat.
     Ci, którzy byli już we Vrbniku na pewno wiedzą, że przy zjeździe do miasta znajdują się ostre zakręty. Kilkanaście lat temu droga ta była wąska, a zakręty tak ciasne, że jadąc autobusem kierowcy, szczególnie ci, którzy jechali tamtędy pierwszy raz zakręty te musieli "brać na dwa razy", t.j. zatrzymać się, cofnąć, skręcić bardziej kierownicę i dopiero wówczas jechać dalej. Zjazd był dość stromy, a dodatkowo skarpa urwista, co mogło podowować lekki stress u pasażerów. Ja, pragnąc to odczucie pogłębić zażartowałem i powiedziałem przez mikrofon: "Proszę państwa, muszę państwu powiedzieć, że nasz autokar ma zepsute hamulce". Było to oczywiście wyssane z palca, a żart okazał się zgubny dla mnie. Dosłownie 50 metrów po przejechaniu pierwszego zakrętu, po moich nieszczęsnych słowach autokar doznał awarii, ponieważ zepsuło się wspomaganie kierownicy. I tutaj zaczął się mój horror. Wszyscy pasażerowie przyjęli to ze zrozumieniem, oprócz jednej, sympatycznej zresztą pani, która zażadała ode mnie odbioru technicznego autokaru (na piśmie), ponieważ wiedziałem, że autobus jest niesprawny i mimo to zgodziłem się na jazdę. Kierowcy, wspaniali chłopcy całą noc naprawiali usterkę, dzięki czemu już rano autokar był w pełni sprawny i mogliśmy wyruszyć w dalszą drogę, ale kwas pozostał i do końca nie mogłem udowodnić, że awaria zdarzyła się przypadkowo po moim nieszczęsnym żarcie.
     Wracając jednak do pięknego Vrbnika, miasteczko to, a właściwie wieś ma szczególny urok. Jest pięknie położony na stromej, nadmorskiej skalistej skarpie, a plątanina średniowiecznych uliczek pozwala nam zgubić się w jej gąszczu. Nie sposób jednak tam zabłądzić, bo miasteczko jest bardzo niewielkie.
     Vrbnik szczyci się tym, że posiada najwęższą uliczkę świata. Rzeczywiście, jest taka i ma nawet swoją nazwę: Klančić. Mam prawo przypuszczać, że naprawdę jest najwęższą, ponieważ aby zmieścić się na tej "uliczce" musiałem pokonywać ją idąc bokiem. Mam sylwetkę dość pokaźną, ale jeśli nie mieszczę się w uliczce idąc normalnie, przodem, to rzeczywiście musi być ekstremalnie wąska.
     Miasteczko jest znane ze swojego miejscowego, białego wytrawnego wina o nazwie: Vrbnička žlahtina. posiada malowniczy, niewielki port, a widoki, szczególnie wieczorne na pewno należą do najpiękniejszych
     Ci co już tam bywali wiedzą doskonale o czym piszę, a tych co jeszcze nie byli serdecznie namawiam do odwiedzin.
Z.W.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz