czwartek, 24 listopada 2016

El Tatio. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

El Tatio. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

El Tatio

     El Tatio to najwyżej położone pole gejzerów na świecie. Znajduje się na wysokości 4.320 m n.p.m. na skraju pustyni Atacama, ok. 80 kilometrów od wioski - oazy San Pedro de Atacama i 100 kilometrów na wschód od miasta Calama, w północno-wschodniej części Chile. Jest dużą atrakcją turystyczną.
     Ma powierzchnię ok. 2 km2, a samych gejzerów jest tam około 100. Mają różne kształty. Niektóre są stożkowate, ale również wklęsłe, o kształcie mis zagłębionych w ziemi. Ciepła woda z lodowców, ogrzana przez kanały lawowe w postaci pary bucha prosto z ziemi. W wymarłym już niestety języku kunza pole to nazywa się (w tłumaczeniu na język polski) dziadek który płacze.
     Gejzery najbardziej aktywne są o wschodzie słońca. Wówczas następuje największy wzrost temperatury, nawet z -10oC do +20oC. Niektóre kratery wyrzucają olbrzymie ilości pary i gorącej wody, a ciśnienie jest tak duże, że powoduje drżenie ziemi w ich pobliżu. Tylko w pochmurne dni, kiedy nie ma aż tak wielkiej różnicy temperatur aktywność fontann jest mniejsza.
     Najlepiej zjawisko to oglądnąć podczas wycieczki, które organizowane są z pobliskigo San Pedro de Atacama.
Trzeba wcześnie wstać, ponieważ samochody wyjeżdżają już o 4 rano. Za
to czeka nas na miejscu fajna przygoda, a do tego możemy się też wykąpać w basenie z gorącą, ogrzaną przez lawę wodą.
Z.W.






Drzewo kiełbasiane. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

Drzewo kiełbasiane. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

Drzewo kiełbasiane

   Dobrze byłoby, gdyby były takie drzewa na których rosłyby kiełbasy. Takie drzewo faktycznie istnieje. Popularnie nazywane jest drzewem kiełbasianym, ale oficjalnie to kigelia afrykańska. Nazywane jest tak, ponieważ jego owoce przypominają duże kiełbasy, zwisające na długich, 2 - 3 metrowych szypułach.
     Drzewa kiełbasiane rosną głównie na południu kontynentu afrykańskiego i jako jedne z pierwszych, kwitną wczesną wiosną (od sierpnia do października). Drzewa są wiecznie zielone i mają piękne, czerwone kwiaty. Niestety, są to kwiaty jednej nocy. Otwierają się wieczorem, a opadają rano. Ich zapach nie jest przyjemny dla ludzi, zwabia zaś nietoperze żywiące się nektarem. Jest on również przysmakiem młodych koczkodanów i motyli Charaxes. W ten sposób kwiaty są zapylane.
     Owoce są niejadalne dla ludzi, chociaż zwierzęta je spożywają. Roznoszą przy tym nasiona, których po prostu nie trawią. Ludzie korzystają tylko z dobrodziejstw owoców świeżych i suszonych, stosowanych jako lekarstwo. Mają one właściwości antybakteryjne. Pomagają na trudno gojące się rany i owrzodzenia, oraz syfilis. Sok i ekstrakt z owoców i kory kigelii leczy raka skóry. W medycynie ludowej stosuje się go do leczenia ukąszeń jadowitych węży.
     My, turyści musimy uważać, aby nie rozbijać namiotów pod drzewami kigelii, ponieważ upadający owoc, ważący do 10 kilogramów może nam wyrządzić taką krzywdę, że nie pomogą potem żadne ekstrakty z nich wykonane.
Z.W.





wtorek, 15 listopada 2016

Lasek Buloński. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

Lasek Buloński. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

Lasek Buloński

     Kiedyś w miejscu tym znajdował się stary las dębowy, zwany Bois de Rouvray, a wzmiankowany po raz pierwszy w 717 roku. Panujący w latach 662 - 675 król Franków Childeryk II podarował te tereny opactwu Saint-Denis, które założyły tam parę klasztorów. Pod koniec XII wieku ziemie od zakonników odkupił król Filip II August, aby utworzyć tam tereny myśliwskie. Widocznie nie chciało mu się daleko od domu jeździć na polowania. 
     Król Filip IV zwany Pięknym na pamiątkę swojej pielgrzymki odbytej do Boulogne-sur-Mer, wybudował w tym lesie w roku 1308 kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Bulońskiej. Od nazwy tej świątyni zaczęto nazywać go Laskiem Bulońskim (Bois de Boulogne).
     W czasie wojny stuletniej (XIV, XV w.) las ten stał się siedliskiem bandytów różnego autoramentu. Dlatego właśnie w latach 1416, 1417 wojska księcia Burgundii dokonały spalenia większości lasu, aby wykurzyć rzezimieszków. Dopiero w połowie XV wieku na polecenie króla Ludwika XI Walezjusza podjęto zalesianie tych terenów. Znowu jeżdżono tam na polowania i zaczęto urządzać dworskie zabawy na łonie natury.
     Król Ludwik XVI postanowił udostępnić go wszystkim mieszkańcom. Od tej pory Lasek Buloński stał się jednym z najbardziej chętnie odwiedzanym terenem wypoczynkowym dla mieszkańców Paryża. Napoleon III Bonaparte przekształcił go w park, a w 1929 roku znalazł się on w granicach administracyjnych wielkiego Paryża.
     Dzisiaj Lasek Buloński jest dużym parkiem, o obszarze 846 ha w którym znajdują się również jeziora, ścieżki rowerowe i konne, alejki spacerowe, oraz restauracje. Przez  paryżan uważany jest za "zielone płuca" stolicy Francji.
Z.W.





piątek, 4 listopada 2016

Fistaszki. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

Fistaszki. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

Fistaszki

     Pamiętam, że w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ulubionym przysmakiem dzieci były fistaszki. Co prawda, nie można ich było kupić w zwykłych sklepach GS czy PSS Społem, ale w prywatnych sklepikach i na bazarach. Pakowane były w kilogramowe opakowania, a sprzedawane w strąkach. Potem były długie lata posuchy fistaszkowej, kiedy to tłumaczono, że nie sprowadza się ich do Polski ze względu na troskę o zdrowie naszych obywateli. Spożywanie ich może doprowadzić do alergii (i tak rzeczywiście się dzieje u 1% populacji), lub zatrucia w przypadku konsumpcji orzeszków nieświeżych, poddanych działaniu pleśni. 
     Teraz wybór znów jest spory, a największe powodzenie mają orzeszki solone i specjalnie przetworzone. Jak są uprawiane i jak ta uprawa wygląda?
     Fistaszki, lub orzechy arachidowe, lub orzeszki ziemne, są owocem rośliny, która fachowo nazywa się orzacha podziemna. Gatunek ten, z rodziny bobowatych pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie uprawiano go już ponad 4.000 lat temu. Teraz nie występuje w stanie dzikim. Uprawia się go na plantacjach w krajach tropikalnych i subtropikalnych.
     Roślinki są niewielkie, o wysokości 50 - 70 cm. Sadzonki są jednoroczne. Kwitną na żółto, a szypułka po jego przekwitnięciu wydłuża się, kieruje ku ziemi, do której wpycha strąk. W ziemi właśnie, na głębokości 5 - 8 cm dojrzewa. Trzeba tak jak ziemniak, wykopać całą roślinę, odwrócić ją do góry strąkami i wysuszyć na słoneczku. Potem te wysuszone już strąki zerwać, jeszcze raz bardzo dokładnie wysuszyć i dopiero wówczas są one gotowe do konsumpcji. W każdym strąku znajduje się od jednego (słaby wynik) do czterech orzeszków.
     Orzeszki można degustować bezpośrednio łuskając strąki, zjadać jako przekąskę, solone lub prażone. Wyrabia się z nich olej, który dorównuje wartością oliwie z oliwek. Z oleju można też wyprodukować margarynę, lub kosmetyki. Z odtłuszczonej mączki orzeszków wypiekane jest pieczywo dla osób chorych na cukrzycę.  Lubicie masło orzechowe? Jest wytwarzane właśnie z orzeszków ziemnych. Podając niemowlętom masło orzechowe (oczywiście w niewielkich ilościach) możemy zapobiec występowaniu alergii na ten składnik diety.
Z.W.






Nadmorska mogiła. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

Nadmorska mogiła. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

Nadmorska mogiła

     Mogiłę tę pamiętam jeszcze z lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Znajduje się ona przy czerwonym szlaku turystycznym, biegnącym brzegiem morza, pomiędzy Łebą a Ustką. Dokładniej mówiąc w odległości ok. 20 minut marszu z Poddąbia w kierunku Ustki.
     Wychodząc z Poddąbia w kierunku Orzechowa, po 10 minutach dochodzimy do pięknej kładki nad wąwozem, którym 10 metrów poniżej płynie niewielki strumień uchodzący do morza. 50 metrów dalej mijamy miejsce dawnej placówki Wojsk Ochrony Pogranicza, po której pozostał ślad w postaci orła ułożonego z nadmorskich kamyków (po prawej stronie od szlaku, należy szukać go w krzakach).
     Idąc dalej czerwonym szlakiem, który skręca nad brzeg morski i prowadzi pięknym klifem z cudownymi widokami, po 10 minutach dochodzimy do ok. 150 letniego dębu, dramatycznie rosnącego nad urwistym klifem. Nie wiadomo jak długo będzie jeszcze tam rósł. Niebawem runie w kilkunastometrową przepaść na nadmorską plażę.
     Pod dębem tym znajduje się samotna mogiła. Nikt nie wie kto tam był pochowany. Pamiętam z dawnych lat, kiedy dąb rósł jeszcze kilkadziesiąt metrów od klifu, że na grobie leżał kamień, na którym wyryty był napis informujący o pochowanym tam czerwonoarmiście. W latach dziewięćdziesiątych pojawiła się też wersja o leżących tam dwóch lotnikach niemieckich.
     W roku 2011 przeprowadzono ekshumację, mającą na celu przeniesienie zmarłego na jeden z cmentarzy powiatu słupskiego, aby uchronić zwłoki przed nieuchronnym osunięciem na plażę. Niestety, zwłok żadnych nie odnaleziono. Znajdowało się tam tylko ok. 20 cegieł świadczących o tym, że jakiś pochówek był tam dokonany.
     Gdzie podziały się zwłoki? Może ktoś je wcześniej wykopał, albo przemieściły się wskutek przemieszczenia gruntu? Niedługo mogiłka ta będzie tylko historią. Mogiłka, jak również i rosnący nad nią piękny dąb. Morze zabierze tajemnicę grobu ze sobą. A szlak turystyczny trzeba będzie znowu przesunąć w głąb lasu, daleko od urwistego klifu.
Z.W.