Lipa zamiast dentysty
Cielętniki to wieś w gminie Dąbrowa Zielona w powiecie częstochowskim. Słynne są z zabytkowego dworu z 1725 roku i z parku z przełomu XIX i XX wieku. Znajduje się w nich również lipa drobnolistna, uznawana za najstarszą w Polsce, zasadzoną około 1480 roku. Jest ponadto najgrubszą, ponieważ na wysokości 1.3 metra posiada 1105 cm obwodu. Nie trzeba dodawać, że jest oczywiście pomnikiem przyrody, prawem chronionym. Lipa rośnie w parku przy kościele p.w. Przemienienia Pańskiego.
Z lipą tą związana jest niesamowita historia. Historia, która trwa do dzisiaj. Otóż w bezpośredniej bliskości od drzewa, na ścianie świątyni znajduje się obraz przedstawiający św. Apolonię, patronkę od bólu zębów. Chyba właśnie dlatego wśród pątników, którzy ciągną licznie do klasztoru na Jasnej Górze, oddalonego ok. 40 kilometrów, zrodziła się legenda, że kora tej lipy działa uśmierzająco na ból zębów. Biedne, stare drzewo, nie dość, że musi opierać się wiatrom, stawiać czoło piorunom, dodatkowo jest przez tych zbolałych pątników podgryzane. Religijno-zabobonny fenomen w Cielętnikach już w okresie międzywojennym opisał Kazimierz Kozakiewicz: „ludziska biegli do lipy, obgryzali korę, a kiedy pień był już całkowicie objedzony, wspinali się między gałęzie i kąsali lipę, jakby ich opanowała wścieklizna” (za C. Pacyniak, „Najstarsze drzewa w Polsce”, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa 1992).
Z lipą tą związana jest niesamowita historia. Historia, która trwa do dzisiaj. Otóż w bezpośredniej bliskości od drzewa, na ścianie świątyni znajduje się obraz przedstawiający św. Apolonię, patronkę od bólu zębów. Chyba właśnie dlatego wśród pątników, którzy ciągną licznie do klasztoru na Jasnej Górze, oddalonego ok. 40 kilometrów, zrodziła się legenda, że kora tej lipy działa uśmierzająco na ból zębów. Biedne, stare drzewo, nie dość, że musi opierać się wiatrom, stawiać czoło piorunom, dodatkowo jest przez tych zbolałych pątników podgryzane. Religijno-zabobonny fenomen w Cielętnikach już w okresie międzywojennym opisał Kazimierz Kozakiewicz: „ludziska biegli do lipy, obgryzali korę, a kiedy pień był już całkowicie objedzony, wspinali się między gałęzie i kąsali lipę, jakby ich opanowała wścieklizna” (za C. Pacyniak, „Najstarsze drzewa w Polsce”, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, Warszawa 1992).
Kolejni proboszczowie bronili lipę przed zabobonnymi pątnikami. Jeden z nich posmarował nawet pień drzewa smołą. Dopiero po jakimś czasie postawiono naokoło lipy ogrodzenie. Cóż, do tej pory zdarzają się takie przypadki, że jakiś zdesperowany koleś, którego muszą bardzo boleć zęby sforsuje ogrodzenie aby ugryźć i pożuć kawałek kory. Czyż nie lepiej podumać pod obrazem św. Apolonii i w te pędy udać się do stomatologa?
Często zdarza się, że młode drzewa ogrodzone są płotem, aby zabezpieczyć je przed zwierzętami żywiącymi się świeżutką korą, ale ogrodzenie przed gryzoniami - ludźmi, pożerającymi korę starego drzewa wydaje się dziwaczne.
Z.W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz