Kowloon Walled City
Kowloon City, po chińsku 九龍城寨 było osiedlem na terenie Hongkongu, w którym nie obowiązywało prawo, mieszkało w nim w na dziko w skleconych wieżowcach, stojących jeden przy drugim ponad 50.000 mieszkańców na obszarze zaledwie 2,6 ha. Według księgi rekordów Guinnessa była to największa gęstość zaludnienia, dająca szokujący wynik 1.923 077 mieszkańców na kilometr kwadratowy powierzchni. Rzeczywiście, trudno sobie nawet wyobrazić, żeby na terenie 180 x 150 metrów znalazło sobie miejsce do zamieszkania tylu ludzi.
Jak do tego doszło? Wszystko zaczęło się w latach 80 XIX wieku. Przedtem znajdowała się tam niewielka wioska, a potem fort służący do wypatrywania piratów. W roku 1898 Wielka Brytania wydzierżawiła na 100 lat dużą część Hongkongu. Na terenie tym znajdowała się również wioska Kowloon. Jednak Wielka Brytania zwróciła Chińczykom wioskę jeszcze tego samego roku. Miała znajdować się tam chińska placówka wojskowa dla pilnowania porozumień zawartych pomiędzy oboma państwami. Jednak Brytyjczycy zmienili decyzję i chcieli odzyskać z powrotem ten przyczółek. Zaatakowali i zdobyli go. Nie było już tam żadnych mieszkańców. Zaprzestali jednak działalności na tym terenie. Ziemia stała się jak gdyby niczyja. Zabroniono policji wchodzenia na jej teren, nie obowiązywało tam żadne prawo, ani sądy. Zaczęli na ten teren przybywać i osiedlać się na nim nielegalni imigranci. Byli to ludzie wyjęci spod prawa, poszukiwani przez policję, różnego rodzaju przestępcy, narkomani, hazardziści, dziewczyny o lekkim prowadzeniu się i im podobni. Znaleźli tam swój azyl i nie byli przez nikogo niepokojeni. Osiedle rządziło się swoimi prawami i wytworzone zostały nieformalne struktury i zasady.
Ludzi przybywało a teren był mikroskopijny. Zaczęto budować budynki wzwyż. Uliczki były bardzo wąskie, brudne i ciasne. Nie było wody ani prądu elektrycznego. Z czasem wydrążono ok. 70 studni głębinowych z nielegalnie pobieranym prądem do napędu pomp. Było tak, aż do wystąpienia pożarów. Po tych incydentach w mieście zaczęły obowiązywać 2 prawa. Po pierwsze: prąd musiał być podłączany legalnie i zgodnie z przepisami, a drugie prawo ograniczało wysokość budowania budynków tylko do 14 piętra, ze względu na położenie przy pobliskim lotnisku. Potem zorganizowano szkołę, przychodnię zdrowia, a nawet małą elektrownię. W osiedlu działały sklepiki i niewielkie zakłady rzemieślnicze. Władze Hongkongu pomagały w dostarczaniu poczty i wody. W enklawie rosło bezprawie i anarchia. W jej ciemnych i wąskich uliczkach, głębokich jak studnie, pomiędzy 14-to piętrowymi wieżowcami dochodziło do wielu przestępstw, a jednocześnie kryły one wielu bandytów i rzezimieszków.
Dopiero w roku 1984, aby zapobiec tworzącemu się chaosowi postanowiono o zburzeniu tego niezwykłego miasta. Nastąpiło to 10 lat później. Teraz w tym miejscu znajduje się tylko makieta jak ono wyglądało. Zostało po nim wspomnienie i krążące legendy, które po latach wydają się coraz bardziej kolorowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz