Kochankowie z Teruel
Wybaczcie, ale tej historii nie da się czytać bez uzbrojenia się w chusteczki. Może jest to łzawa, ale za to piękna i romantyczna opowieść o wielkiej miłości, która okazała się silniejsza od śmierci.
Historia ta wydarzyła się w Hiszpanii, w miejscowości Teruel, która leży na wyżynach Aragonii, ok. 300 kilometrów na południowy zachód od Barcelony. Sięga do wydarzeń od roku 1217, kiedy to Hiszpania odrodziła się po rekonkwiście Maurów, a muzułmanie, chrześcijanie i żydzi mieszkali zgodnie w kamiennych domach obok siebie. Nie było też trudności w komunikowaniu się między sobą osób o różnym statucie i zamożności.
Isabel de Segura była piękną, młodą szlachcianką z bogatego domu, a Juan Martinez de Marcilla, miłym chłopcem, który niestety pochodził z dość ubogiej rodziny. Młodzi bawili się często ze sobą jako dzieci, ale kiedy zaczęli dorastać, spostrzegli, że znajomość wzajemna to nie tylko przyjaźń, ale coś znacznie, znacznie większego. Po kilku latach wyznali sobie miłość dozgonną. Planowali bliski ślub i szczęśliwe życie do grobowej deski.
Niestety, na przeszkodzie stanął ojciec Isabeli. Planował, aby wyszła ona bogato za mąż, a nie za takiego "chudopachołka" jakim był według niego Juan.
- Nie będziesz w stanie utrzymać rodziny i zapewnić jej takiego poziomu materialnego na jaki zasługuje - mówił. Na odczepnego postawił warunek, aby w przeciągu 5 lat zarobił taki majątek, który go usatysfakcjonuje. Wówczas wyrazi zgodę na ślub córki.
Młodzi musieli przyjąć takie stanowisko ojca, a Isabela przyrzekła Juanowi, że będzie na niego czekać przez całe 5 lat, ale ani dnia dłużej.
W jaki sposób można było wówczas zarobić duże pieniądze nie mając nic na początek? Juanowi pozostał tylko wyjazd na wyprawę wojenną. Wyjechał więc na wyprawę krzyżową do Egiptu. Wyprawa trwała 5 lat. Juan zdobył na niej nie tylko sławę, ale i duży majątek. Już jako bogaty rycerz powrócił do Teruel, aby ponownie oświadczyć się Isabeli, ale tym razem jej ojciec musiał zgodnie z umową przyjąć oświadczyny. Niestety, nie zorientował się, że zjawił się w Teruel 1 dzień później.
W czasie trwania wojny krzyżowej, nieszczęsna Isabel liczyła dni do powrotu swojego ukochanego. Bała się o jego życie i o to, czy zdoła spełnić warunek ojca. Była młoda, piękna i na dodatek bardzo bogata, więc kręcili się koło niej różni kawalerowie. Jeden z nich, który z racji swojego wieku mógłby być jej ojcem, ale za to był bardzo bogaty cieszył się względami ojca. Postanowili oni, że kiedy minie dokładnie 5 lat, a Juan się nie pojawi z dużym majątkiem, Isabel wyjdzie za niego za mąż.
Mijały kolejne dni, było ich coraz mniej, a Juan nie pojawiał się. Ojciec wmówił swojej pięknej córce, że zginął on na pewno na wojnie. Ostatniego dnia ultimatum odbył się ślub i wystawne wesele. Isabel wyszła bogato za mąż za starszego mężczyznę, którego nie kochała. Wypłakiwała oczy, a myślami była cały czas przy swoim Juanie.
Kiedy z wyprawy powrócił Juan, dowiedział się, że spóźnił się o jeden dzień, oraz że Isabel wyszła już za mąż, zdesperowany zakradł się do małżeńskiej sypialni, odszukał ukochaną i prosił ją choć o pocałunek.
- Pocałuj mnie, albo umrę z desperacji - błagał umiłowaną.
- Nie mogę, jestem przecież mężatką - odpowiedziała z płaczem.
Słysząc te słowa, nie wytrzymało jego biedne serce. Padł trupem przed swoją ukochaną.
Następnego dnia w katedrze odbywał się pogrzeb nieszczęśnika. Isabel przyszła na tę smutną uroczystość ubrana nie w żałobną, ale w śnieżnobiałą, ślubną suknię panny młodej. Podeszła do otwartej trumny, uchyliła całun i ucałowała ukochanego. Z rozpaczy pękło jej serce.
Leżą teraz obok siebie jak małżonkowie, a ich marmurowe wizerunki trzymają się za ręce. Zadumajmy się nad ich miłością, która okazała się silniejsza od wszystkich przeciwności, a nawet od śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz