czwartek, 26 maja 2016

To takie proste. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa

To takie proste. Urloplandia noclegi, atrakcje, restauracje, wczasy, spa



 Dzisiejszy Dzień Matki napawa mnie nostalgią. Nostalgią, która wiąże się ze wspomnieniami i za tym, co już bezpowrotnie minęło. Coś, co kiedyś wydawało się zupełnie normalne, po latach jest już tylko wspomnieniem dawnego życia, które już nigdy nie powróci.
     Jest taki wiersz, który wzruszał moją Mamę. Ja go kiedyś nie rozumiałem. Dopiero teraz, kiedy mojej Mamy już nie ma, nie mogę go czytać bez wzruszenia. Cóż, nieraz żeby coś zrozumieć potrzebne jest doświadczenie. 
     Niestety, nie znam autora tego wiersza. Może ktoś mi w tym pomoże?
To takie proste
To takie proste: cztery ściany,
Bielony sufit i podłoga
I wyzłacany dach słomiany
I dym wznoszący się do Boga...

To takie proste - skrzyp kołyski
I pochylona twarz matczyna,
I w oczach ojca gniewu błyski,
I gwar rodzeństwa... to Rodzina...

Szczerości chwile i prostoty,
Dzieciństwa dni, młodzieńcze lata,
I pożegnania i powroty
Z gościńców dalekiego świata...

Gdy będziesz sam wśród obcych ludzi,
W zaszczytach tonąć i w dostatkach
Naraz się w tobie okrzyk zbudzi:
Gdzie jest mój mój Ojciec, moja Matka?

I taki żal Cię wówczas schwyci,
Zagubionego w ulic tłoku,
Że zapatrzony w tamto życie
Ze łzami w oczach zwolnisz kroku...

To takie proste, takie znane,
Jak zmierzch zimowy przy kominie...
Lecz gdy zostanie ci zabrane,
Gdy bezpowrotnie już przeminie,

I w ciszy, tak przez noc stroskaną,
Upływać zacznie przeszłość droga...
I niski próg... I dach słomiany...
I dym wznoszący się do Boga...



Z.W.

1 komentarz:

  1. Leonard Podhorski-Okołów
    POCHWAŁA DOMU

    To takie proste: cztery ściany,
    Bielony sufit i podłoga,
    I wyzłacany dach słomiany,
    I dym wznoszący się do Boga.

    To takie znane: skrzyp kołyski,
    I pochylona pogodna twarz Matczyna,
    I w oczach Ojca gniewu błyski,
    I gwar rodzeństwa i rodzina,

    Szczerości chwile i prostoty,
    Dzieciństwa dni, młodzieńcze lata,
    I pożegnania, i powroty
    z gościńców szerokiego świata.

    To takie proste, takie znane
    Jak zmierzch zimowy przy kominie,
    Lecz, gdy zostanie Ci zabrane,
    Gdy bezpowrotnie już przeminie,

    Gdy będziesz sam wśród obcych ludzi
    W zaszczytach tonąć i dostatkach.
    Naraz się w Tobie krzyk obudzi:
    Gdzie jest mój dom, mój Ojciec, Matka?

    I taki żal Cię wówczas schwyci,
    Zagubionego ulic tłoku,
    Że, zapatrzony w tamto życie,
    Ze łzami w oczach zwolnisz kroku.

    I cicho tak, przez wzrok stroskany,
    Wypływać zacznie przeszłość droga,
    I niski próg, i dach słomiany,
    I dym wznoszący się do Boga.


    OdpowiedzUsuń