Kolos Rodyjski
Działo się to w roku 305 p.n.e. Wyspa Rodos została zaatakowana przez wojska Demetriusza I Poliorketesa. Był to wojownik, który toczył nieustanne wojny ze wszystkimi narodami, a znany był z tego, że oblegał miasta, które później zdobywał, przy zastosowaniu nowatorskich na ówczesne czasy machin oblężniczych. Nie inaczej było też w tym przypadku. Demetrios wybudował ogromną machinę. Miała ona 30 metrów wysokości, zrobiona była z drewna. Miała most zwodzony, katapulty, które miotały 60 kilogramowe kamienie na odległość kilkuset metrów, a na górze siedzieli łucznicy. Cała machina chroniona była przed płonącymi strzałami zawieszonymi na niej skórami zwierzęcymi polewanymi wodą. Aby przemieścić taką machinę trzeba było zaprząc 3.400 mężczyzn (nie wyobrażam sobie jak oni to ciągnęli, ale widocznie tak to się odbywało). Obrońcy podstępem jednak zniszczyli tego kolosa, ponieważ wcześniej wykopali ogromny dół na drodze machiny, który jakoś tam zamaskowali. Kiedy ten niszczyciel w niego wpadł, Demetriusz dał sobie spokój i odstąpił.
Na pamiątkę tego wydarzenia mieszkańcy postanowili wznieść posąg boga słońca - Heliosa, który zaprojektował i wybudował grecki rzeźbiarz, Chares z Lindos. Budowano go w latach: 294 - 282 p.n.e. i usytuowano u wejścia do portu w Rodos. Posąg miał ok. 30 metrów wysokości i stał na 10 metrowym cokole. Na jego budowę zużyto 13 ton brązu i 7,5 tony żelaza. Konstrukcja figury wewnątrz miała żelazny szkielet wypełniony gliną i kamieniami. Całość obłożona płytami z brązu, a oczy wypełniono kamieniami szlachetnymi. Przy budowie wykorzystano technologię stopniowego przysypywania piaskiem elementów już wybudowanych, a dopiero po zakończeniu budowy ten wielki kopiec piasku usunięto. Nie wiadomo jak wyglądał. Niektóre źródła podają, że stał okrakiem nad wejściem do portu, a pod nim przepływały statki. Uważa się jednak, że jest to tylko legenda, ponieważ taka konstrukcja nie była możliwa ze względów konstrukcyjnych. Najprawdopodobniej Helios stał w postawie wyprostowanej w miejscu gdzie teraz stoi zamek. Sylwetka była nieco odchylona do tyłu, a on sam osłaniał prawą ręką oczy i wpatrywał się w dal.
Katastrofa nastąpiła w roku 227 lub 226 p.n.e. Najprawdopodobniej z powodu trzęsienia ziemi posąg zawalił się, przełamując tuż pod kolanami. Może też przyczyniła się do tego korozja wewnętrznej, żelaznej konstrukcji, która była wykonana z nie najlepszej jakości surowca, dodatkowo znajdującej się w wilgotnym i słonym środowisku.
Nawet powalony posąg robił duże wrażenie z powodu swoich wielkich rozmiarów. Pliniusz Starszy wspomina, że niewiele osób potrafiło objąć obiema rękami duży palec u ręki statui.
Niestety, posąg nigdy nie był zrekonstruowany, ponieważ Wyrocznia Delficka uznała, że może to ściągnąć na Rodos nieszczęście. Leżał tak więc we fragmentach wiele lat, aż do 654 roku, kiedy Rodos zdobyli Arabowie i postanowili sprzedać statuę na złom. Przyjechali kupcy, którzy wywieźli szczątki posągu do Emessy (dzisiejsze Hims w Syrii), na grzbietach 900 wielbłądów.
Taka była to historia tego 6 cudu świata. Dzisiaj pozostało tylko wspomnienie o nim i legenda jak wyglądał i gdzie stał. Poniżej zamieszczamywizerunki jak go sobie wyobrażamy i zdjęcia miejsca w którym stał.
Z.W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz